Witam cieplutko:-)
Zza oknem już od ponad tyg leje więc skorzystam z okazji i może coś dodam na blogu?-hm ale co?-przecież robótki odeszły jak na razie na bok bo pomimo że pada to i tak ciągle jest jakaś robota.
I tak biegając po blogach przypomniało mi się że
Monika na swoim blogu miała piękny artykuł o swojej historii z krzyżykami.
Poczytać możecie o niej
tu
A żeby mój blog w pajęczyny nie zarósł więc może i ja coś o sobie napiszę?.....
Od dzieciństwa każda praca plastyczna była dla mnie zmorą a o igle nawet nie wspomnę.
Moja mama jest osobą którą nigdy nie widziałam z żadną robótką-potrafi jak i ja zeszyć dziurę na "okrętkę" . Pamiętam że babcia potrafiła robić na drutach-głównie jakieś skarpety, czapki, szaliki ale ponieważ szybko odeszła z tego świata nie dane było mi się nauczyć od niej tego fachu. Tak więc nie mam w genach smykałki do prac kreatywnych.
Kilka ładnych lat temu kupiłam maszynę-tak będę uczyć się szyć ha mąż do dziś mi ją wypomina że tyle kasy a ja kilka par spodni podszyłam dzieciakom i kilka zasłon i firan dostało taśmę. I stoi zbiera tylko kurz.
Gdy poszłam do pracy w 2013r moja koleżanka z pracy ciężko w każdej wolnej chwili brała do ręki igłę i wyszywała obrazy. Już nie pamiętam co było wtedy u niej na tapecie ale podglądałam bardzo jak to robi i gdy zaprosiła mnie na kawę oczom uwierzyć nie mogłam że takie piękne dzieła wychodzą z kawałka tkaniny i nici-jak wtedy na to mówiłam.
Nic nie mówiąc jej gdy byłam przy pierwszej okazji w mieście weszłam do pasmanterii i zakupiłam kanwę w kawałku i pierwszą lepszą czerwoną mulinę-Ariadne.
Nie ma jak być upartym osłem i nie dopytać co i jak. Zasiadłam wieczorem z zakupami w pokoju i zaczęłam stawiać pierwsze krzyżyki-raju jaki obciach jak patrzę na tą robótkę-krzyżyki każdy w inną stronę do tego te przeskoki bo sądziłam że tak trzeba co drugi stawiać a nie jeden obok drugiego.
Zajęła mi ta róża chyba z 3 wieczory.
Koleżance nic nie mówiłam ale któregoś dnia przy piciu kawy Bożenka wyciągnęła swoją robótkę i wyszywała i wtedy dopiero zobaczyłam jaki błąd popełniłam, krzyżyk do krzyżyka i każdy w tą samą stronę-no i się wygadałam że wyszyłam róże ale z błędami. Od razu kazała mi lecieć do domu abym przyniosła i pokazała, więc poszłam. O dziwo Bożenie się róża podobała pomimo tylu błędów i poprosiła o wzorek. Na spokojnie mi wyjaśniła co zrobiłam źle i pokazała jak mam prowadzić igłę aby krzyżyki wszystkie były w tą samą stronę.
i moja pierwsza róża:
Cóż pierwsze koty za płoty jak to mówią.
Za kilka dni kupiłam kanwę na metry bo już wiedziałam gdzie się po taką udać i zestaw muliny na pierwszy porządny projekt. To trzeba mieć tupet żeby porwać się na taką wielką pracę od razu, a co wyszyłam?
Ukochanego Jana Pawła II- była to praca którą wyszywałam nocą a mój mąż tylko głowa kręcił i mówił gdy już miałam odkładać robótkę "jeszcze parę krzyżyków i będzie widać policzek, jeszcze parę krzyżyków i będzie oko" i tak oto z kilku krzyżyków pół nocy nie przespałam ale większośc twarzy powstała. A mąż dzielnie kibicował oglądając tv obok😋
Po tym obrazie powstały małe hafciki do kuchni i pokoju dzieciaków-byłam już mądrzejsza, wiedziałam gdzie taniej kupić mulinę, gdzie szukac darmowych wzorków.
Po jakimś czasie natrafiłam na serię dziewczynek -nie wiem ile jest tych obrazów ale w planach mam jeszcze dwa-bynajmniej tyle znalazłam wzorków
Powstały na pamiątkę dwie metryczki
Niestety moje dzieci doczekać się nie mogą finału swoich, ciągle brak w nich danych:-(
Gdy dołączyłam do zabawy kartkowej zaczęłam wyszywać małe wzorki aby obdarować innych swoją pasją w kartkach. Lubię takie małe hafciki bo dość szybko powstają a gdy lecą do Was wiem że jakaś cząstka mnie jest z Wami😀
Moje hafty nie są może idealne bo czasem są szybko wyszywane i może jakiś krzyżyk jest nie równy. Wiem że są osoby które na to bardzo zwracają uwagę ale jeśli ktoś mi powie że coś jest nie tak staram się wysłuchać i uczyć się naprawić błąd.
W tym całym haftowaniu dobrze że nie widać lewej strony bo to moja kula u nogi. Boję się że jak zostawię za mało nitki to przy praniu mi się krzyżyk popsuje. A czemu? Ano kiedyś po wyszyciu wzorku na kartkę pięknie popodcinałam nitki aby haft był idealnie gładki i poszłam go wyprać ręcznie i buuuu kilka krzyżyków mi poleciało. Raju jaka ja byłam wściekła, cóż naprawiłam i teraz najpierw piorę haft a później ewentualnie po prasowaniu podcinam nitki.
A jeśli idzie o prasowanie jak ja tego nie lubię.
Jestem dumna w szczególności ze swojego drugiego Papieża -dość długo go wyszywałam bo coś ok pół roku. Czasami już miałam dość i chciałam zrezygnować głównie wtedy jak pomyliłam kolory i trzeba było ok 100 a nawet więcej wypruć. Echh
Każdy się nim zachwyca i powstaje kolejny ale w żółwim tempie.
Dzięki blogowym zabawom wzbogaciłam się o piękne pory roku:
podarowałam obraz na aukcje charytatywną dla chorego Antosia:
upiększyłam również święta hafcikami na bombkach:
Mogłabym wiele innych zdjęć dodać ale większość z Was je zna więc nie będę powielać . Pokochałam krzyżyki, są one dla mnie odskocznią od codzienności.
Niektórzy mówią że potrzeba do nich cierpliwości-mnie one odstresowują, pewnie czasem się wkurzam gdy pomylę kratki i źle wyszywam a później prucie mnie czeka.
Łatwiej by było gdybym może kratki rysowała jak inni pisakiem ale jakoś mi się nie chce wytapiać na to czasu bo wiem że już jakieś xxx powstaną. Aktualny haft zaznaczyłam ołówkiem ale też nie każdą 10tkę.
Może jak będzie mi się kanwa kończyła kupię już kratkowaną?-zobaczymy
Kiedyś wyszywałam głównie Ariadną a teraz tylko DMC oraz zamiennikami chińskimi PND np tło w słonecznikach potrzebuje dużoooo muliny w kolorze ecru więc zamiennik za 75 gr jak najbardziej się przydaje.
Kiedyś kupowałam kanwę o rozm 12ct i 14ct a teraz głównie 16ct i sporadycznie 18ct
Zakupiłam chyba z 3 tamborki ale jakoś wolę miętosić w rękach tkaninę. Wiem że są osoby które tylko tamborkiem pracują ale nie wiem jakoś mi nie wygodnie z nim. Tylko ta tkanina taka bardziej zmaltretowana po moim wyszywaniu.
Gdy zaczynałam swoją przygodę z haftem niestety już nie było tak fajnych gazet jak kiedyś. U koleżanki przejrzałam dawne czasopisma i powiem szczerze że kiedyś w tych gazetach było ciekawiej. Dużo wzorków na kartki, małych, na święta a teraz jak przeglądam czasopismo to są takie egzemplarze że wpadnie mi w oko jeden haft a czasem nawet jeden się nie załapie więc nie kupuję. Pinterest to skarbnica wzorków oraz chomik. Mam masę zapisanych haftów ale życia by mi nie starczyło na wyszycie wszystkiego co mi się podoba. Oby tylko to co w planach jest powstało a będzie dobrze.
Moim marzeniem jest aby wreszcie ukończyć słoneczniki-połowa zrobiona, pozostałość czeka od roku aby wziąść robótkę w ręce, później do nich dołączą malwy i irysy
oraz damy które zachwyciły mnie właśnie u koleżanki- żółta w 80%jest wyszyta
To by było na tyle z mojego zamiłowania do haftu. Mam nadzieję że moja historia nie zanudziła Was.
Jeśli macie ochotę dołączcie do zabawy i napiszcie-chętnie poczytam:-)
Pozdrawiam serdecznie i słonka życzę sobie i Wam:-)
ps znów leje:-(